Rzeszów - Budziwój - Lutoryż
Środa, 13 sierpnia 2008
· Komentarze(0)
Rzeszów - Budziwój - Lutoryż - Grochowiczna - Czudec - Babica - Lubenia - Siedliska - Budziwój - Rzeszów.
Tak w skrócie można opisać dzisiejszy wypad na rowerek. Standardem stało się już to, że zazwyczaj moim kompanem jest SIN, z którym to i tym razem wybraliśmy się dobrze nam znaną (przynajmniej w połowie) trasę. Zaczęliśmy jak zwykle na Zalesiu i udaliśmy się w stronę kładki w Budziwoju. Kilka kilometrów wzdłuż Wisłoka i wylataliśmy w "Laparyżu" z którego przez Grochowiczną dotarliśmy do Czudca. Tam zrodził się pomysł ogniska i dobrze wypieczonej kiełbaski. Zwiększyliśmy tępo i polnymi drogami a właściwie bezdrożami dotarliśmy do Lubeni a stamtąd asfaltową drogą obraliśmy kierunek Budziwój w którym to ponownie przeprawiliśmy się przez Wisłok i krajową 9 dotarliśmy do miejsca w którym to upiekliśmy od Babicy wyczekiwaną kiełbaskę. Chwila przerwy i w strugach deszczu pokonaliśmy ostatnie 6 km naszej wycieczki.
Poniżej kilka fotek.
Tak w skrócie można opisać dzisiejszy wypad na rowerek. Standardem stało się już to, że zazwyczaj moim kompanem jest SIN, z którym to i tym razem wybraliśmy się dobrze nam znaną (przynajmniej w połowie) trasę. Zaczęliśmy jak zwykle na Zalesiu i udaliśmy się w stronę kładki w Budziwoju. Kilka kilometrów wzdłuż Wisłoka i wylataliśmy w "Laparyżu" z którego przez Grochowiczną dotarliśmy do Czudca. Tam zrodził się pomysł ogniska i dobrze wypieczonej kiełbaski. Zwiększyliśmy tępo i polnymi drogami a właściwie bezdrożami dotarliśmy do Lubeni a stamtąd asfaltową drogą obraliśmy kierunek Budziwój w którym to ponownie przeprawiliśmy się przez Wisłok i krajową 9 dotarliśmy do miejsca w którym to upiekliśmy od Babicy wyczekiwaną kiełbaskę. Chwila przerwy i w strugach deszczu pokonaliśmy ostatnie 6 km naszej wycieczki.
Poniżej kilka fotek.